Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna
Autor Wiadomość
<   CAŁA RESZTA / dyskusje   ~   Kryzys opinii o Courtney&Hole - wątek dla heretyków
V
PostWysłany: Pią 21:30, 14 Sty 2011 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Te słowa nie dadzą pełnego obrazu moich myśli, ani obrazu sytuacji w ogóle, ale trzeba je w końcu jakoś choć trochę zebrać.

Zacznę może nieco niemiło dla niektórych (choć oczywiście nie chcę ranić niczyich uczuć), ale pierwsze co mi się nasuwa to młode osoby tutaj, takie jak humanbazooka, przeżywające swoją fascynację grungem, dźwiękami Seattle, no i tą 'feminizującą' stroną muzyki, czyli Courtney, Hole i innymi babkami, bardzo intensywnie. "Piękna sukienka", "super", "Love, Love, Love" itd. Standard na tym forum. Także w moim wykonaniu, choć ostatnio zdecydowanie rzadko.
Patrzę, a niewiele mam okazji do spotykania takich fanów, uwierzcie, i widzę siebie, ale tak sprzed paru lat.

Nie wspominam źle tego okresu, nie uważam go za stracony, był owszem ciekawy, zajmujący, inspirujący, bez niego m.in. nie byłabym tym kim jestem i w ogóle... Nie żałuję. Ale z całą świadomością jestem pewna, że taki zachwyt - w gruncie rzeczy nie wnoszący ŻADNYCH produktów, krótko mówiąc, bezproduktywny, BIERNY, podziwiający innych, skupiający się na innych - uważam za zakończony. Bo w tym sensie jest stratą czasu. Jest zwróceniem uwagi na innych i nie robieniem niczego z korzyścią dla siebie. Jasne, muzyka dawała ukojenie w różnych momentach, szczęścia i niepowodzeń, ale czy dawała coś naprawdę bezcennego, tego nie jestem pewna...

Idąc bardziej w stronę konkretów, chciałam napisać Wam właśnie o tym, że fascynacja osobą Courtney też powoli mi przechodzi. Że to możliwe i że dzieje się. Wydaje mi się, że po prostu z tego wyrastam. Jestem na etapie kiedy chcę ocenić tę muzykę nie ze względu na osoby ją tworzące, ale na SIEBIE. To nie egoizm, chyba nie, a jeśli tak - to ten zdrowy. Tak myślę. Chcę zadbać o siebie w tym sensie, żeby nie zachwycać się zbędnym bullshitem.
Zwracam większą uwagę na SŁOWA. Staram się wyciągnąć z Courtney co najlepsze, zainspirować się, ale nie tylko powiedzieć sobie "Och, ta Courtney jest taka silna, podziwiam ją, kocham ją", ale przede wszystkim przełożyć tkwiące w niej i w jej muzyce wartości, na swoją siłę, na swoją odwagę. Powiem Wam, że do tej pory średnio się to sprawdza, ale chcę to zmienić, najwyższa pora, bo życie przecieka przez palce.

Nie zachwycam się już jej wyglądem, ostatnio coraz mniej mi się podoba jej aparycja, prezencja, jakkolwiek to nazwać, komentowanie każdej sukienki wydaje mi się infantylne, ocenianie każdego jej looku, czekanie na jakieś foty, śledzenie courtneylove.org... Nie, po prostu nie. Bo to nic nie wnosi do mojego życia.
Nobody's Daughter uważam za dobrą płytę, ale nie powalającą. Jeśli Courtney myśli, że odfajkowała swoje i będzie to rzeczywiście jej ostatnie muzyczne dokonanie, to straci dużą część mojej sympatii. Czuję, że ona po tej płycie diametralnie się zmieniła, a cała jej promocja przed wydaniem albumu była jakąś grą, była jakimś fake'em, albo fuckiem, jak kto woli.
Często miewam myśl, że ona nie byłaby znana, Hole nie byłoby znane, gdyby nie Kurt i Nirvana. A już w ogóle na pewno inaczej by się potoczyła jej kariera, gdyby go nie spotkała na swojej drodze, to wiadomo. Ciekawe czy wtedy Hole znane byłoby w Europie, czy Courtney byłaby uznawana za tą wyszczekaną rockową laskę za jaką jest uznawana powszechnie. Choć dzisiaj to już raczej przereklamowanie, gdy tak na nią spojrzeć.

W psychologicznym sensie zachwyt osobami znanymi, a najczęściej po prostu IDEALIZOWANIE ich w swoich umysłach, jest przejawem niskiej samooceny, ucieczki od siebie, zapatrzeniem się na czyjeś spełnione marzenia, a tym samym rezygnacja z realizowania swoich.
W 20 roku życia, a wydaje mi się, że najwyższa pora, dostrzegam takie właśnie niby oczywistości. Dorastam, jakby nie patrzeć, dorastam, zmieniam się.
Kiedyś gadałam głupoty, zarzucałam wielu ludziom, że "zdradzają swoje ideały" - czyli byłam takim bezczelnym punkiem, bardziej mentalnym niż z wyglądu - i gnębiłam każdego kto zmieniał swój punkt widzenia na inny, albo na zbliżony do mojego. A teraz wiem, że ZMIANY są potrzebne, zmiany to życie, zmiany to szczęście. Człowiek powinien się zmieniać, jeśli sprawia mu to radość, jeśli czyni coś co pozostaje w zgodzie z nim samym.

Nie przekreślam Hole jako zespołu, zawsze chętnie posłucham tej muzyki, ale na pewno, już od jakiegoś czasu, mam i będę mieć większy dystans do Courtney. Moje uczucie do niej, a było ogromne, silne, bardzo się ochłodziło. Powiem Wam, że nawet do teraz nie rozumiem tego uczucia (a raczej jego wartości, tego co niby wnosiło do mojego życia), ale nie chce mi się tego rozkminiać. Uważam, że to była taka forma samookreślenia, oczywiście takiego na łatwiznę, bo lepiej wykorzystać inną osobę niż samemu spróbować się jakoś określić. Dobra, uroki dojrzewania, młodości.


Mam kryzys uwielbienia do Hole i Court. Tendencja spadkowa. Jest mnóstwo lepszych zespołów od Hole, mnóstwo lepszych artystów od Courtney. Zaryzykuję dziwną tezę, że Courtney umarła razem z Cobainem. Od 1994, po wydaniu ostatniej już tak dobrej płyty jaką było LTT, choć może to oczywiste, bo w końcu odszedł jej mąż i ojciec jej córki, dostała chyba na łeb. Ekhm. Tylko, że już mnie to po prostu nadmiernie nie zachwyca.
Chcę podejść do Courtney i Hole - i do wszystkiego, czemu zamierzam poświęcić siebie, swój czas - z większą świadomością tego, co dla mnie naprawdę dobre, umieć wybierać.

Mam nadzieję, że chciało Wam się czytać.
Czekam na inne opinie w tym duchu. Powiew krytyki na forum!
Otworzyłam okno, kolejna osoba otworzy drugie i będzie przeciąg.


PS Wychodzi mała sprzeczność - z jednej strony szanuję zmiany jeśli niosą radość, a z drugiej strony krytykuję je... Ale tu chyba chodzi o wiarygodność, czasami człowiek swoimi czynami ją podważa, jeśli zmienia się bardzo diametralnie. Tak bym to ujęła...


Ostatnio zmieniony przez V dnia Pią 21:36, 14 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
RareCure
PostWysłany: Pią 21:54, 14 Sty 2011 
psycho sexy

Dołączył: 11 Paź 2010
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ruda Śląska


Dobre.

Ja przyznaje, że ją uwielbiam. Tyle, że te uczucie jest przerywane.
Są chwile kiedy cały dzień siedzę przed kompem wyszukując newsy i są dni kiedy jej nienawidzę. Za to co z sobą zrobiła. Jedna wielka gówniana komercha. Pokochałam ją za LTT i uwielbiłam za CS. Potem było tylko gorzej. W jej muzyce i w życiu.

Napisze tak: Wcześnie musiałam dojrzeć, dorosnąć, zając się sobą i Courtney bardzo mi w tym pomogła. Mimo, że Hole NIE JEST moim ulubionym zespołem to ta właśnie muzyka i charakter Love ukształtował mnie na silną kobietę jakby nie było.

A co do pięknych sukienek to jedynie to jej zostało. Bo na ostatnich zdjęciach, które wrzuciłam nie wygląda za ciekawie.

DONE!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 18:57, 15 Sty 2011 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


W ogóle to myślę, że napisałaś to dlatego, że masz jakiś etap przejściowy w życiu, a to jest pewnie jedno z niewielu forum, na którym się udzielasz z wielkim uczuciem i wydaje mi się też, że musiało w końcu coś takiego się tutaj stać, czyli jakiś przełom na tym forum. Bo gorące są tematy o Courtney, a mnie już nudzą te Wasze foty i sukienki, aż napiszę o tym beznadziejną piosenkę chyba... eeeehhh, bleeeh.

Wolę popisac o Snape'i [?], w ogóle mamy podobne gusta - to jest fajne, tutaj toczy sie jakaś kulturka artka.

Wszystko wyszło od Hole i Courtney - artystycznego, kobiecego, mocnego, emocjonalnego, brudnego, brutalnego, szczerego zespołu. Hui z punkiem, hui z rockiem, dragiem i riotem.

Cytat:
Nie żałuję. Ale z całą świadomością jestem pewna, że taki zachwyt - w gruncie rzeczy nie wnoszący ŻADNYCH produktów, krótko mówiąc, bezproduktywny, BIERNY, podziwiający innych, skupiający się na innych - uważam za zakończony. Bo w tym sensie jest stratą czasu. Jest zwróceniem uwagi na innych i nie robieniem niczego z korzyścią dla siebie. Jasne, muzyka dawała ukojenie w różnych momentach, szczęścia i niepowodzeń, ale czy dawała coś naprawdę bezcennego, tego nie jestem pewna...


Na pewno u mnie jakieś pozytywne produkty były. Artowe i duchowe.

Mi dało to wiele bezcennych chwil . I dalej daje. Muzyka mi dużo daje.

Courtney o kilku lat staje się dla mnie co raz bardziej zniewolona. Ale wiem przecież, ze miała świetne okresy, kiedy była na prawdę wolna.

Ale jak być wolnym, gdy ... ma się takie wspomnienia itd.

Poza tym, co z tego, że jest silna. Ona się starzeje, jak wszyscy. Zresztą - zrobiła, co miała zrobić, prawda? Po co ma nagryważ nowe płyty, jak Iron Maiden np.?

Iron Maiden nagrywa dobre technicznie płyty, dają pieć gwiazdek, a ja rzygam.

Courtney ma w tym historie i dusze, anwet w tym pieprzony am.sweet. - wiem, ze to też niesie za sobą jakąś inną historię, nawet jeśli w 90% chodziło o kasę, to i tak jest tam coś... JEJ.


Courtney się nie skończyła, ale zrobiła co miała zrobić.

To jest jakaś historia, dla mnie to legendarna postać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Sob 19:06, 15 Sty 2011 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Po pierwsze - od kiedy zaczęłaś czuć ten powiew chłodu? Bo jeżeli już w tym roku, to zaryzykuję stwierdzenie, że ten rok jest jakiś dziwny, przełomowy, bo u mnie pewna rzecz też się stała przełomowa, której nie rozumiem w sumie, bo wydawało się to nierealne - jak Ty piszesz o zmianie nastawienia do Court - i dwie bliskie mi osoby też coś takiego przeżyły na dniach... No, więc, tak, ten rok jest dziwny. Może ma to coś wspólnego z tym, że aż cztery zaćmienia słońca w tym roku.

Hm. Mnie ostatnio uderzyła jedna rzecz - jak oglądałam wywiad z Courtney z czasów jeszcze przed operacją nosa. Jakby inna osoba... To, co mówiła, naprawdę budziło mój podziw, bo mówiła mądrze, mówiła pięknie. WOLNIEJ. A teraz - poplecie o tym, z kim to sławnym czego to ona nie spsociła, i to by było na tyle. Z kolei kiedy dawała sobie ostro w żyłę, to często też był taki ćpuński bełkot. No ale zawsze się trafiały jakieś perełki. Teraz czasem też, ale nawet tego nie śledzę. Zresztą nigdy z nikim tak nie miałam, w sensie z żadną gwiazdą, żebym ją inwigilowała, szukała czegoś niewiadomo gdzie, wchodziła sto razy dziennie na jakieś portale w oczekiwaniu na newsy czy coś takiego - muzyka mi wystarczała, książka, gazeta, wszystko. Anyway, jeżeli mówię o kochaniu Courtney, to kocham ją w wersji, powiedzmy, oryginalnej i już pieprzyć to, czy to jest jakieś idealizowanie czy nie, bo to zawsze było i będzie - chodzi mi o cały ten produkt (bez negatywnych skojarzeń) zwany Courtney. Po prostu to, jaka jest - jaka ja czuję, że jest. To mi wystarczy. Mogę poczytać jej teksty, posłuchać tego, co ma do powiedzenia, jak się zachowuje... Poznać ją w pewnym sensie, jak każdego człowieka. I tak wszystko jest względne. Więc co za różnica - poezja czy rozmowa przy obiedzie - i tu i tam możesz naściemniać.

Gdybym miała zabierać się za poznawanie Courtney od tyłu, teraz, to raczej wątpię, czy by mnie zainteresowała, choć prawdopodobnie by tak było, gdybym sprawdziła jej przeszłość.

Hm, po prostu dla mnie Courtney jest jedyną znaną osobą-KOBIETĄ, z którą się tak bardzo zżyłam, która tak mobilizowałaby mnie, inspirowała do różnych rzeczy. I ja nie naśladuję jej; nie mówię tu o czerwonej szmince czy sukienkach, bo to nieszkodliwe przecież, i nie zabronione. Kiedy zaczęłam ją poznawać, to nie chciałam nagle stać się taka jak ona, i tak dalej, wiecie. Że nagle będę udawać, że jestem nią. Nie. Po prostu poczułam coś takiego, że obie nawzajem doskonale zrozumiałybyśmy się w pewnych sprawach. No i muzyka, oczywiście.

Mam do niej szacunek. Nie wiem co musiałaby zrobić, żeby to się zmieniło. A nawet gdyby, to i tak nie zmieniłoby to faktu, że kiedyś zrobiła wiele zajebistych rzeczy, za które można ją kochać i szanować.

Słowem: nie odczuwam tego wszystkiego w ten sposób, że Courtney nic mi nie daje, że wręcz mi coś zabiera. Ja jestem egoistką - jeżeli już się czymś zainteresuję, to TO ma mi coś dawać, a nie na odwrót. No i wszystko jak na razie jest w jak najlepszym porządku.


Ostatnio zmieniony przez Babydoll dnia Sob 19:11, 15 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 19:15, 15 Sty 2011 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


Miałam blond włosy, jak Courtney.

Miałam ścięcie herów - na Courtney.

Miałam sukienkę bladoróżową z lumpeksu - jak w sesji Hole z '94.

Jak Courtney.

Miałam buty - jak Courtney.

Miałam czerwone usta - jak Courtney.


Ale czy chciałam być jak Courtney?...

Nie, nie o to chodzi. Nieświadomie ją kopiowałam, ale to byłam ja. Tak, to byłam ja, zawsze chciałam mieć blond włosy... jak Nancy!

Zawsze chciałam mieć czerwone usta - jak punkowe, seksowne, retro - goth dziewczyny.

Sukienki - zawsze lubiłam panie ubrane w stylu lat 40. i 50.

A że mam wrodzoną niechlujność, mam wrodzone szaleństwo...


Zacznę jeszcze raz.

Miałam czarne sukienki - jak dziewczyny z teledysku Mansona.

Miałam podarte kabaretki - jak Twiggy z teledysku Mansona.

Miałam pomalowane oczy ... jak Manson.



Miałam spięte włosy w stylu lat 80.





Lubiłam wszystko ze soba mieszać. Może po prostu za dużo osób mi mówiło, żem wizualnie jak Courtney - byl taki moment, ze czerpałam z niej za dużo.


Ale od 16 roku życia już mi minęło. Mieszam sobie dalej.


No i kto wie, może niedługo będą mnie nazywać Peterem Steelem.




Zresztą u mnie ciężko jest o jakiegokolwiek idola. Jak byłam na koncercie Courtney byłam szczęśliwa, ale czułam cholerną zazdrość czemu ona tam stoi , a nie ja, jako JA, nie jako Courtney...


Moim idolem był kiedyś maj fader, potem taki jeden wrrr, potem kurt... a od 12 roku życia nie było niczego większego... Courtney była moją siostra może, ale ...


ja jestem zazdrośnicą, nigdy nie będę chciała być jak JAKAŚ INNA BABKA!


Ostatnio zmieniony przez blackoleander dnia Sob 19:17, 15 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Sob 19:26, 15 Sty 2011 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


No właśnie - kiedy maluję usta i zakładam courtneyową sukienkę, to nie czuję się jak w przebraniu, tylko czuję się jak ja - i czuję się zajebiście, pewniej. Dobrze po prostu. Przecież Courtney też na kimś się wzorowała, też miała ludzi, których podziwiała. To chyba normalne.

A Courtney nie musiała umierać, żeby stać się legendą. Ha! To dopiero jest coś.


Ostatnio zmieniony przez Babydoll dnia Sob 19:30, 15 Sty 2011, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
V
PostWysłany: Sob 20:38, 15 Sty 2011 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Tak, tak, tak, przecież nie da się odmówić Courtney jej plusów, które niewątpliwie wypracowała sobie...
Także i tego, że i ona miała w życiu swoje inspiracje, każdy ma...

Mnie chyba chodzi o to, że ja po prostu poczułam, że przekroczyłam jakąś granicę w tym uwielbieniu do niej, otrząsnęłam się z niego i chcę wrócić na jakieś bezpieczne pole.
Które na pewno jest i w którym na pewno dominuje pozytywny stosunek do Courtney, uznanie wszystkich jej zalet, ale także i dostrzeganie wad.
Innymi słowy: burzy się w mojej głowie ideał Courtney, który sobie projektowałam w umyśle jak pewnie każda z nas. Burzy się, gdy widzę i słyszę co ona wyprawia i jaka jest dziś. Ale to i tak gówniane jest, bo znam ją tylko z liter i zdjęć.
Może po prostu zatrzymam pozytywny obraz Courtney, ubraną w jakąś kieckę z lat 90tych, oprawię go w złotą ramkę, ukryję spokojnie pod poduszką i przestanę marudzić. To chyba byłoby najlepsze.
Jak powiedziała burlleska, najważniejsze to cieszyć się muzyką i inspirować się nią.

Mogłabym jeszcze zacząć wyliczać rzeczy w stylu:
- tylko raz pomalowałam sobie usta na czerwono i na dodatek tylko w domu,
- nigdy nie miałam na sobie prawdziwie vintageowej sukienki, choć sporo podobnych wisi w mojej szafie, ale zazwyczaj są one z 'normalnych' sklepów, zakładam je jak mam ochotę, jak jest okazja;
- nigdy nie miałam farbowanych włosów blond...
Itd, itp - a wszystko byłoby prawdą -
tylko po prostu napiszę, że cieszę się, że nie było mi to aż tak potrzebne. Wydaje mi się, że w tym sensie miałam własny styl, choć nie powiem, że nie zostałam zainspirowana chociażby tym, żeby wyglądać dziewczęco czy też kobieco. Zawsze wolałam takie ciuchy, choć teraz i tak to się zmienia, stawiam bardziej na wygodę, polubiłam też różne inne kolory oprócz czerni i szarości.

Nie wiem za bardzo co wynika z tego posta, znowu jest to zbiór różnych myśli, ale niech już będzie.
I tak za bardzo nie wiem jak je zebrać i dobrze ująć. Sprawa jest dość skomplikowana.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 20:56, 15 Sty 2011 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


Nie, nie, ja nie potrzebowałam tego, ja tego chciałam. Chciałam mieć rude włosy, blond włosy, to miałam.

Nigdy nie wiedziałam, jaka jest Courtney na prawdę, ale widziałam, co nosi i podbierałam to, bo to do mnie pasowało i pasuje i podbieram.

Mało jest gwiazdeczek, które mają coś, co chcę podebrać.

Nigdy nie mogłam być chcieć jak Courtney duchowo, bo nie wiem jaka ona jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Sob 21:22, 15 Sty 2011 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


O jeny tam, nie przesadzajmy, bo wygląda na to, że trzeba się tłumaczyć z farbowania włosów, jakby to było nie wiem co, jakaś kradzież co najmniej. Przecież wszystko skądś bierzemy. Chcemy wyglądać jak manekin w sklepie i z manekina ściągamy. Z telewizji. Z wszystkiego.

Cóż z tego, że mam czerwoną szminkę, kiedy od zawsze ten kolor podobał mi się najbardziej. Przed poznaniem Courtney (i jeszcze jakiś czas po jej poznaniu) nie malowałam się w czerwień wychodząc do ludzi, bo byłam po prostu za młoda i czułabym się z tym źle. Teraz się czuję dobrze i OK. Zresztą czy którakolwiek z nas, zakładając sukienkę vintage czy szminując wary, myśli: oh, będę teraz wyglądać tak zajebiście, jak Courtney. Na pewno nie.

V, jeżeli czujesz, że przekroczyłaś granicę, no to spoko, ja nic do tego nie mam, ale nie powiem, że rozumiem, chociaż... U mnie też jest tak, że nie jaram się tym wszystkim tak jak powiedzmy w gimnazjum, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że przestaję kochać Courtney czy coś w tym stylu. Hm. Chyba po prostu kocham ją bardziej dojrzałą miłością Razz Nie bezwarunkową.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 21:30, 15 Sty 2011 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


A hui! Będę się tłumaczyć!

Bo mnie wkurzało zawsze, że ktoś mi zarzucał, że chcę być jak Courtney.

A teraz zapraszam na inny dział...


...hahahahahaha.
hahahahahahaha.

[ jak zobaczycie to zczaicie ]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Sob 21:35, 15 Sty 2011 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Mnie też takie coś wkurza. Jak założę czarne kokardki we włosy to mi mówią, że emo jestem. No plis.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
V
PostWysłany: Sob 21:56, 15 Sty 2011 
vvitchy

Dołączył: 14 Sie 2008
Posty: 2198
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Toruń


Nie pisałam tego jako zarzutu, więc jeśli wiecie i robicie swoje, to niepotrzebnie się tłumaczycie Wink Nikt nie jest oryginalny, wszystko jest ściąganiem, tak też można powiedzieć i nie jest to nic złego, tylko jest to normalne.

Co do uczucia do Courtney - wszystko jest kwestią punktu widzenia, bo ja też dostrzegam, że moja miłość ...?? albo ostrożniej, będę to nazywać po prostu uczuciem - jest inne, a dojrzalsze to już w ogóle. Jak nigdy. Co by nie było, cieszę się z takiego biegu wydarzeń.


A co do włosów, miałam ciemnofioletowe, potem mahoniowe, bordowe czy jak to się tam nazywa, miałam rude, i niedługo znowu farbuję, bo mam dość nudy na swojej głowie ;> Wszystkie chwyty dozwolone...


Ostatnio zmieniony przez V dnia Sob 22:13, 15 Sty 2011, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Babydoll
PostWysłany: Sob 22:27, 15 Sty 2011 
the bad seed*

Dołączył: 20 Wrz 2007
Posty: 3885
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Bloomsbury


Mi się marzą niebieskie, takie jasno niebieskie, nie granatowe. Ech, pomarzyć można, minął czas, kiedy mogłam robić z siebie oszołoma Razz A ten, ja mam moją fryzurę, tzn. grzywka + włosy zazwyczaj do ramion (albo przed, no potem jak odrosną to są dłuższe ale nie za wiele, nie pozwalam im na to) już chyba piąty rok... Ale jezu, zrobienie grzywki to było jedno z lepszych posunięć w moim życiu, serio. Nie wyobrażam sobie być bez grzywki.

Anyway, V, mam nadzieję, że forum nie znielubisz i nie opuśicsz nas =.^
Powrót do góry
Zobacz profil autora
blackoleander
PostWysłany: Sob 22:44, 15 Sty 2011 
white oleander

Dołączył: 05 Cze 2009
Posty: 2046
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Koszalin / Poznan


;(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
burlleska
PostWysłany: Nie 14:30, 16 Sty 2011 
lotta love

Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 904
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: cbgb


o, ja miałam okres, że strasznie chciałam mieć niebieskie i byłam blisko zrobienia tego, ale potem pomyślałam, że u mnie wyjdą brzydkie, bo jestem brunetką.
i to nie było spowodowane teledyskiem be a man.

obiecałam, ze się wypowiem, bo z V zaczęłyśmy taki watek na fejsbuku.

ja powiem tak - rozumiem V niemal w 100% (a przynajmniej mam taką nadzieję) i cieszę się, że zmieniła w taki sposób swój punkt widzenia, bo to dobre zmiany. i wydaje mi się, że to świadczy o akceptacji swojego życia, swojego punktu widzenia i swojego rozumu po prostu. a jak nie akceptacji to moze większego zwracania uwagi na to, docenienia, tolerowania...
ja praktycznie to samo przezywam, niekoniecznie z Courtney (też), ale jakoś mnie to nie smuci strasznie.
praktycznie całe swoje dziecinstwo (od wieku lat 9 wzwyz) spędziłam na szukaniu informacji, czytaniu gazet, kopiowaniu strojow, zazynaniu plyt, obsesyjnemu obserwowaniu wszystkiego takiej piosenkarki. jezu, to trwalo pare lat.
potem mniej obsesyjnie uwielbiałam to cale goo goo dolls, które mogłabym nazwac swoim guility pleasure, ale wali mnie co ludzie o nich myślą i ze mają 2 gwiazki w recenzjach. i umiem się z nich smiać mimo ze w sercu ich uwielbiam bo zmienili mój sposob postrzegania muzyki i wszystkiego.
i wokalista nadal mnie inspiruje, to mój tatuś chrzestny/mąż/ojciec i ogólnie przyjaciel... nawet mu to kiedyś napisałam na twitterze.
i sie ciesze, że widze ich wady, że widze wady courtney, ale bardzo się nie smuce tym...
fajnie, że umiałam się otrząsnąć bo naprawde za duzo zycia stracilam na te wszystkie durnoty, naprawde niepotrzebne.
tak jak v pisze - teraz wolę poczytac teksty. wsłuchać sie w linie basu, popatrzec jak gra na żywo, czasem obejrze jakis wywiad czy zdjecie - ale nie przekladam tego na swoje zycie, nie chce byc taka sama, bardzo sie pod tym wzgledem zmieniłam.
polubiłam siebie.
na pewno dzieki tym wszystkim zespołom. Courtney otworzyła mnie na punk rocka, na grunge, na feminizm, na kobietki, sukienki, riotki... całkiem inny punkt widzenia,


pamietam jak pare lat temu ogladalam z kolezanka zdjęcia courtney na googlach (a wiadomo jakie sa tam jej zdjecia) i obgadywalysmy jaka to dziwa, pokazuje cycki i jest obleśna,
a teraz tą samą przyjaciółke przekonałam do courtney.
warto jest poznawać nowe rzeczy, bo mozna naprawde zmienic zdanie i zobaczyc cos innego niz co serwują masowo.
a nawet jak przejdzie... przyjdzie nowe i też bedzie fajnie.

Courtney to jest courtney, drugiej takiej nigdy nie będzie, nieważne jak bardzo taylor momsen czy inna srock dziunia się będzie starała... nie uda się.
warto lubić courtney, bo jest mimo wszystko wartościowym muzykiem,. ma ducha, ma historię, ma talent.


nie bawię się juz w idoli i jestem szczęśliwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 3
Idź do strony 1, 2, 3  Następny
Forum C O U R T N E Y H O L E Strona Główna  ~  CAŁA RESZTA / dyskusje

Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu


 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach