Autor Wiadomość
V
PostWysłany: Nie 20:53, 25 Wrz 2011

Ehem, no.

Racja.

Slyszalam, ze takim natretom trzeba po prostu potakiwac. Very Happy
Opluwana
PostWysłany: Nie 12:55, 25 Wrz 2011

Nie wiem co napisać lasce, która słucha Black Eyed Peas.

Z tych zespołów Albiniego lubię jeszcze Shellac.
Panna Migotka
PostWysłany: Nie 12:53, 25 Wrz 2011

V, czy mogłabyś pisać za siebie? Nikt oprócz Ciebie nie słucha tutaj Black Eyed Peas.
Babydoll
PostWysłany: Pon 9:00, 06 Cze 2011

Hmmm, nie mam chyba jakiejś ulubionej. Generalnie najlepiej znam Songs About Fucking i uważam, że ten album w całości jest zajebisty. Fajne jest to, że nie jest to takie prostackie granie. Wyraźnie słychać zagrywki post-punkowe, kiedy indziej to prawie industrial, to mi się podoba. Że to nie tylko hałas, ale też masa innych, ciekawych rzeczy.
Creep
PostWysłany: Nie 19:04, 05 Cze 2011

No, warto sobie przypomnieć Very Happy , bo według mnie to najlepszy zespół noise'owy zaraz obok Sonic Youth (chociaż to zupełnie inne bajki, ale dobra tam), a inne takie noise'owe w typie BB to jakoś mi nie podchodzą, nie wiem czemu. (w sensie no np. Scratch Acid, czy tam Butthole Surfers czy tam Flipper). Najbardziej mi sie podoba to, co Steve potrafił zrobić czasem z gitarą i to zupełnie jak gitara nie brzmiało, no i takie fajnie wiercenie w uchu, no i ten automat perkusyjny, to wszystko taki fajny, 'automatyczny' efekt tworzyło.
A jaka ci piosenka najbardziej podchodziła jak tam słuchałaś? Smile
Babydoll
PostWysłany: Nie 9:31, 05 Cze 2011

Dobrze, że przypomniałaś mi o Big Black (obecnie połykam wszystko co jest 'noise'), baaardzo dawno nie słuchałam - tak dawno, że nie pamiętam za bardzo, jak ta muzyka brzmi Very Happy Generalnie nigdy wielka fanką nie byłam, ale przypomnieć sobie na pewno warto. Może wsłucham się w nich jakoś bardziej, dokładniej.
Creep
PostWysłany: Nie 2:51, 05 Cze 2011

Dużo jego zasługi we wszystkim co się dobrą muzyką zowie, ale czyżby już nikt nie słuchał starego, dobrego Big Black? :<
V
PostWysłany: Czw 16:10, 07 Sty 2010

No to git, pewnie, że number one, przecież my się znamy na dobrej muzie, c'nie? Zaraz obok tego lubimy debiut La Roux i stare, dobre Black Eyed Peas.
Kurde, a co chciałam powiedzieć to dokładnie to, już bez żadnych zawijasów, że dla mnie to też numer 1. Cobain zaczął zmierzać w ciekawym kierunku o czym świadczy też dobitnie uwielbiane przeze mnie You Know You're Right.
Swoją drogą, inspiracje Kurta w tworzeniu lyrics w pewnym momencie nastawiły się wyłącznie na biologizm, narodziny, śmierć i takie sprawy... Nie ukończywszy szkoły średniej, w dorosłym życiu zachwycał się twórczością poetów przeklętych i innych im podobnych. Niesamowite, ale też sprawiające, że przynajmniej u mnie pewien czar prysł, prysł od momentu, kiedy go w pewien sposób rozszyfrowałam. Sorry za offtop.

A teraz można wrócić, a raczej rozpocząć dywagację o Albinim, bo przecież to o nim podobno jest ten wątek. Razz
Delirium
PostWysłany: Czw 15:20, 07 Sty 2010

... to ja jedynie pragnę dodać że "In Utero" to również jest mój namber łan Nirvany ^^
V
PostWysłany: Śro 18:29, 06 Sty 2010

Steve Albini to mój wujas, razem chodzimy na ryby. Zawsze wtedy podziwiam na głos jego pracę nad In Utero, a on mi na to "Zamknij się, nie było w tym żadnej mojej pracy, łów pstrągi", a potem nie wiedząc czemu dodaje "Bardzo mi miło, że niektórzy się dowartościują, wykorzystując mój alternatywny wizerunek jako ciekawostkę z muzycznego światka". I dalej łowimy już w milczeniu
Babydoll
PostWysłany: Śro 16:21, 06 Sty 2010

Znam Albiniego tylko z nazwiska. A "In Utero" to moja ulubiona płyta Nirvany Wink
Panna Migotka
PostWysłany: Śro 12:02, 06 Sty 2010

Głównie producent i dziennikarz, ale ma też własne zespóły m.in. Big Black.

Czy któraś z Was też tak kocha In Utero jak ja? Zawsze miałam ciarki gdy słyszałam Heart Shaped Box, nie wiedziałam i teraz już wiem. To robota Steve'a. Smile

Współpracował np. z Manic Street Preachers przy Journal for Plague Lovers, albo z Pixies przy Surfer Rosa, czy PJ Harvey i Rid of Me...
Co znamienne te płyty uważam za najlepsze płyty tych zespołów.

To chyba ma związek z jego podejściem. Steve uważa, że członkowie zespołu podczas sesji nagraniowej powinni być w jak najmniejszym stopniu ograniczeni przez inżyniera dźwięku, który powinien się skupić na technicznej stronie nagrania. Dlatego sprzeciwia się przeciwko określaniu go jako producenta, gdyż słowo "producent" kojarzy się ze schematem, gdzie osoba nadzorująca nagranie wpływa na ostateczny kształt albumu.


Ta płyta jest super, polecam



O, już to widzę: nie zmusisz nas do słuchania!

Ok, rzeczywiście, nie zmuszę, ale przynajmniej sobie poczytacie i wiecie kto jest Steve Albini.
To i tak dużo jak na skromne możliwości niektórych z tego forum. Wink

Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03