Buffalo '66

sonic nurse

Żaden opis tego filmu nie jest w stanie oddać jaki jest piękny i cudowny. Jeden z moich ulubionych filmów, a może i nawet ulubiony.

lady lie

Nie każdemu ten film się spodoba. Jest to jeden z gatunku tych filmów bardziej artystycznych (czyli jak wolicie po prostu nudnych ^^) w których nie wiadomo do końca o co chodzi, zachowania bohaterów nie zawsze są zrozumiałe i przy oglądaniu nasuwa się wiele pytań, które pozostają praktycznie bez odpowiedzi. Zdjęcia i ujęcia zachwycają, ale oczywiście nie każdego, znajdą się na pewno tacy, których szczerze zirytują. Główny bohater nie wzbudza za bardzo sympatii. Zakończenie pozostaje niewyjaśnione i pewnie nie jedna osoba po obejrzeniu filmu poczuje niedosyt. Za to niewątpliwe atuty to muzyka, m.in. King Crimson w jednej ze scen... Jedno z tego typu dzieł, które się kocha lub nienawidzi.

Ja osobiście uwielbiam. Love

white oleander

yyy, kuxwa, i to jest ten moment, kiedy chcę kuewsko mocno ten obejrzeć film i nie mam jak

psycho sexy

Christina Ricci <3 Kurwa no zajebisty.

Dołączył: 22 Mar 2011 Posty: 144 Przeczytał: 0 tematów

Piękny film...

Bardzo uroczy film, zaprzątał mi głowę jeszcze wiele dni po obejrzeniu. Dowiedziałam się o nim zupełnie przypadkowo siedząc na tumblrze. Lubię to, w jaki sposób się zakończył. Tak satysfakcjonująco, przynajmniej dla mnie Razz

miss destruction

Piękny film - również uwielbiam. W tej 'nudzie' jest niesamowity urok i widać że wszystko jest celowo 'nudne'. Pamiętam że po raz pierwszy trafiłam na niego dość dawno temu i na dodatek tylko na jakiś urywek i pomyślałam - ale jebnięty film. Ostatnio mi się jakoś o nim przypomniało i postanowiłam obejrzeć całość. I zakochałam się w nim Wink

A propos tej urokliwej "nudy" i Vincenta Gallo - widziałyście Brown Bunny? Tam jest jej jeszcze więcej niż w Buffalo '66. Wywołuje mieszane uczucia, wiadomo - ale mimo wszystko szkoda, że Vincent zniechęcił się po reakcjach na Brązowego Królika. Chętnie obejrzałabym coś jeszcze od niego.